Chyba większość z nas miała okazję usłyszeć nie raz w życiu to powiedzenie. Ja z pewnością, wielokrotnie. I za każdym razem zastanawiałam się, dlaczego niby tak jest.
Czy to oznacza, że nocne marki wstające po 10:00 czy 11:00,
nie dostają nic od Boga? Czy rzeczywiście coś tracą wstając tak późno?
Niedawno dostałam odpowiedź, pomimo, że nigdy o nią nie prosiłam. Czasami rzeczy bowiem dzieją się same. Tak po prostu, nie wiadomo skąd, coś do nas przychodzi, jakaś informacja, wskazówka czy przestroga. I czujemy wtedy, że jest to dla nas akurat na ten moment w punkt!
Ja właśnie doświadczyłam tego któregoś pięknego poranka. Mało tego, w moich połączeniach neuronowych zawrzało, poskładało się to i owo z ubiegłych lat zdobywania wiedzy, doświadczeń i poczynienia pewnych obserwacji. I mam pełen obraz, którym pragnę się dziś z Tobą podzielić (zazwyczaj piszę o odżywianiu i zdrowiu, ale zapewniam Cię, że temat porannego wstawania jest również mocno z nimi powiązany).
Obudziłam się wówczas o 5:30 na dźwięk budzika mojego męża. Jednak ja nie wstaję tak wcześnie, zazwyczaj budzę się około 7:00 (o ile mi pozwoli moja 12-miesięczna córka), po czym mam już niestety niewiele czasu dla siebie przed budzeniem pozostałej dwójki dzieci. Od pewnego czasu rozmyślałam o tym, czy nie przestawić budzika na choćby 6:40… Wtedy dostałabym całe 20 minut w prezencie!
Może właśnie z tego powodu wtedy było inaczej… Próbując jeszcze zasnąć, w mojej głowie nagle pojawił się pewien temat i dostałam radę z nim związaną. Zaczęłam o tym myśleć i w efekcie nie mogłam już spać. Nie zwlekałam więc zbyt długo leżąc w łóżku, lecz zerwałam się na nogi o 6:20.
Poszłam do łazienki na poranną toaletę, później do kuchni zaparzyć sobie jak co dzień ziołowa herbatkę, a następnie do pokoju na poranną gimnastykę i rozciąganie. Po ćwiczeniach usiadłam w fotelu, zamknęłam oczy i będąc w chwili ciszy pomedytowałam chwilę, prosząc moich duchowych opiekunów o dobry dzień, opiekę i wsparcie w codziennych zadaniach.
Było mi niezwykle przyjemnie, że miałam na to wszystko czas – na krótkie ćwiczenia, na medytację, na relaks… Wstając o 7:00, wszystko musiałoby być jak zwykle przyspieszone i okrojone. Czułam się fantastycznie i pełna energii przywitałam moje dzieci, bez nerwów, napięcia i pośpiechu.
I właśnie wtedy potwierdziło się, że to powiedzenie ma sens! Wstałam wcześnie i wiele dostałam. Mało tego, odczuwałam obecność Siły Wyższej w moim życiu. Nie zawsze czuję to tak namacalnie, zwłaszcza, gdy jestem w jakimś stresie, napięciu czy kiedy mam wiele obowiązków. Dlatego wczesne wstawanie daje możliwość skontaktowania się ze swoją Jaźnią (Duszą). Można nasycić się tą anergią na cały dzień.
Przypomniało mi się również, że w Ajurwedzie sporo się mówi na temat funkcjonowania organizmu człowieka. Bardzo to do mnie przemawia, pomimo, że kiedyś czytając o tym nie za bardzo byłam otwarta na te treści. Czasami po prostu nie jesteśmy gotowi na to, by przyjąć pewne mądrości. Nie mamy w sobie gotowości ani zrozumienia, by poznać coś głębiej, ani by rozpocząć daną praktykę. Bardzo często wynika to z faktu, ze sami siebie ograniczamy poprzez różne ideologie, wierzenia, dogmaty, programy wdrukowane do głowy… Dziś jednak powracam do tej prawdy z pełnym entuzjazmem i zrozumieniem!
Nie musisz być wcale wierząca w nadprzyrodzone siły, by chcieć się do stosować do teorii zawartej w tym tekście. Wystarczy, że zwrócisz się do wiedzy naukowej i poznasz zasady, które rządzą naszym materialnym ciałem (wszystko we Wszechświecie jest ze sobą połączone, stąd nie ma znaczenia, czy jesteś bardziej uduchowiona, czy bardziej “naukowa”. Jedną i drugą drogą dojdziesz dokładnie do tych samych odkryć!
Zgodnie ze starożytną wiedzą, która mówi o relacjach pomiędzy ciałem, umysłem i duszą, doba dzieli się na 6 stref, z której każda trwa 4 godziny. Aby być w równowadze, która jest konieczna do bycia zdrowym, warto przestrzegać tego naturalnego rytmu. Bardzo ogólnie rzecz biorąc, należy wstawać o wschodzie słońca. Tak robili również nasi przodkowie Słowianie.
Jak więc dzielimy te strefy?
Jeśli wstaniemy po godzinie 6, nie załapiemy się na lekką energię vaty, która trwa od godziny 2:00 do godziny 6:00. Wstając przed godziną 6:00 (np. między 4:00, a 5:30), jesteśmy bardziej gotowi na wszelkie praktyki duchowe, relaksacyjne, medytacyjne, modlitewne, fizyczne. Udowodniono, że to wszystko odnosi najlepszy skutek między godziną 4:00 , a najpóźniej 7:00.
Po tym czasie (w godzinach 7:00-10:00) trudniej jest się wyciszyć, ponieważ umysł się włącza w celu planowania dnia. A jak wiadomo, im więcej myślenia, tym mniej wyciszenia i relaksu, które są nam potrzebne w ciągu dnia. Pamiętajmy, ze człowiek jest istota troistą – ciałem, umysłem i duchem. I o każdy aspekt należy zadbać w tym samym stopniu. Wtedy osiągamy równowagę, harmonię.
Po ciężkiej energii kaphy (6/7:00-10:00), wpływa na nas energia pitty, która jest energią gorącą, ognistą. To ona pozwala nam najlepiej działać. Wtedy możemy wydajnie pracować, podejmować decyzje, ale również jeść. Ten bowiem 4-godzinny okres jest najlepszym czasem na trawienie.
Po godzinie 14:00 energia zaczyna spadać, nasza produktywność się zmniejsza i tak wygląda to do około godziny 18:00. Możemy czuć się wtedy senni, zmęczeni.
Godziny od 18:00 do 22:00 to czas na przyjemności. To idealny czas na rozwijanie pasji, zainteresowań, rozmowy z przyjaciółmi, spędzanie czasu z rodziną, prace w ogrodzie, spacer.
Po godzinie 22:00 powinniśmy już spać, gdyż energia między 22:00 a 2:00 nie sprzyja już żadnym działaniom.
Udowodniono, że czas od 22:00 to czas przestępstw, kłótni, agresji. Dominuje w nas wówczas energia ognia, która nas dosłownie „spala”. Wiele osób doświadcza wówczas przykrych emocji, co powoduje np. wędrówki nocne do lodówki. Do głosu dochodzą bowiem niezaspokojone pragnienia. Nie wolno również w nocy podejmować żadnych wiążących decyzji, gdyż są z reguły nieprzemyślane.
Energia nocy wszystko wzmacnia, podbija. I choć wielu ludziom (nocnym markom) wydaje się, że właśnie wtedy są najbardziej kreatywni, niestety powstała wówczas twórczość rzadko kiedy ma większą wartość. Pewnych rzeczy nie przeskoczymy – tak funkcjonuje nasz organizm, choćbyśmy zaprzeczali. Swoją drogą, czy artyści i pracujący nocą sprawdzili kiedykolwiek, jak wyglądałyby efekty ich działań i wytworów poczynionych między godziną 10:00 a 14:00? Może warto się przekonać?
Bardzo często też osoby, które idą spać późno, tłumaczą się tym, ze nie potrafią zasnąć wcześniej. Po pierwsze, do wszystkiego można się przyzwyczaić. I w drugą stronę – od wszystkiego można się odzwyczaić. Często jest tak, że przegapiwszy moment pójścia spać o 22:00, organizm resztką sił złapie tak zwany drugi oddech. A wtedy zaśnięcie stanie się już niemożliwe przez najbliższy czas. I potem zaczyna się przewracanie z boku na bok, bezsenność. I to wszystko na nasze własne życzenie.
Po godzinie 2:00 sen staje się lżejszy. Wchodzimy bowiem w inną fazę. Dlatego osobom kładącym się spać po 24:00 tak trudno jest wypocząć.
Noc to czas na odpoczynek, regenerację i sen. Jeśli organizm nie dostaje tego z zewnątrz, to musi korzystać ze swoich wewnętrznych pokładów, a te przecież kiedyś się kończą… z pustego i Salomon nie naleje… Można te zasoby więc określić jako takie jakby energetyczne pożyczki. Jak wiemy pożyczkę trzeba kiedyś spłacić. A ceną za nią jest nierównowaga w organizmie, co prowadzi do szeregu chorób i obciążeń.
Mało tego, tylko podczas snu między 22:00 a 4:00 uaktywnia się somatotropina (hormon wzrostu). Gdy położysz się w nocy, omija Cię ta ważna sprawa. A jak wiadomo, hormon ten odpowiada za procesy starzenia się organizmu – wolniej narasta tkanka tłuszczowa, masa mięśniowa nie spada, funkcje narządów nie słabną, skóra staje się jędrna. Dlatego nie jest istotna sama długość snu, ale pora pójścia spać!
Nie wiem, jak Ciebie, ale mnie to wszystko mocno przekonuje. Jest spójne, logiczne i racjonalne. Dlatego osobiście kładę się o 22:00 i wstaję po 6:00.
Myślę, że wiele problemów współczesnych ludzi wynika właśnie z zaburzenia tego pierwotnego cyklu, który jest dla nas naturalny. Kiedy zaś dopasujemy do tego rytmu pory pójścia spać, wstawania, jedzenia, relaksacji i medytacji, aktywności zawodowej i pozazawodowej, to zaprosimy do naszego życia dobre samopoczucie, świetne zdrowie i młody wygląd.
Wiele z Was powie, no dobrze. Ale co zrobić, aby kłaść się wcześniej spać?
Przeczytałam w jednej z książek, że warto wyłączyć telewizor/ komputer na minimum godzinę przed snem, gdyż sztuczne światło bijące z monitorów powoduje spadek produkcji melatoniny. Niektórym pomaga przed snem krótka joga bądź medytacja. Możesz zrobić sobie relaksującą kąpiel o zapachu np. lawendy. Wyciszająca muzyka też może pomóc.
Istnieją też nagrania, które ułatwiają wejście w głęboki sen. Uspokajają układ nerwowy. Warto napić się naparu z ziół, m.in. melisę, werbenę, które działają uspokajająco.
No i przede wszystkim warto zasnąć uśmiechając się, z pozytywnym nastawieniem do następnego dnia.
Życzę nam wszystkim świadomości, uważności i wiedzy!
Ewelina Wieczorek
- Masz problemy zdrowotne?
- Nadwaga nie opuszcza Cię od lat i dlatego uważasz się za beznadziejny przypadek?
- Zapomniałaś, że jesteś kimś wyjątkowym i trudno odzyskać Ci wiarę w Siebie?
- Nie radzisz sobie ze stresem, który ewidentnie blokuje Twoje efekty zdrowotne i odchudzające?
Zapraszam Cię do współpracy w ramach programu bezpowrotnego pożegnania nadwagi:
Zmęczona wieloletnią i bezowocną “walką” z nadwagą?