Kim jestem i dlaczego to robię?

Dwa najważniejsze dni w życiu człowieka to ten,
w którym się rodzi
Oraz ten, w którym odkrywa – po co.

Mark Twain


Głęboko wierzę, że jesteśmy na świecie po to, by świadomie tworzyć oraz nieustannie się rozwijać i doskonalić. Nie ważne, w jakich warunkach dorastaliśmy. I o ile wydaje się kluczowe to, czy urodziliśmy się w rodzinie bardziej czy mniej zamożnej oraz to, jaką edukację i wychowanie otrzymaliśmy, o tyle wszystko to przestaje mieć największe znaczenie w momencie, gdy odkrywamy swoje DLACZEGO.

To chwila, w której wiemy już, co naprawdę chcemy ze swoim życiem zrobić – dla siebie i dla świata. I wtedy czujemy prawdziwe szczęście. Jednak, aby tak mogło być, potrzebujemy dobrego stanu zdrowia (fizycznego i psychicznego) oraz optymalnej masy ciała (takiej, z którą będziemy się dobrze czuły).

Przyznasz zapewne, że bez tego, uczucie szczęścia i osiąganie wielkich sukcesów w jakiejkolwiek dziedzinie, nie są możliwe…

Osobiście nie poznałam jak dotąd ani jednej kobiety, która czując się niezdrowo, nieatrakcyjnie, czy mając poczucie notorycznego chaosu i braku wewnętrznej równowagi, powiedziałaby, że jest w pełni szczęśliwa i że osiąga liczne sukcesy.

Nie poznałam i pewnie nie poznam. Powiem więcej, sama na sobie doświadczyłam prawdziwości tej zasady, bo nie zawsze czułam się atrakcyjna. I o ile jako dziecko byłam bardzo szczupła, to około 18 roku życia zaczęłam szybko przybierać na wadze.

To sprawiło, że kompletnie się pogubiłam i nie umiałam zbudować zdrowych relacji z jedzeniem. Zaczęłam wpadać w pułapkę restrykcyjnych diet i ćwiczeń, w celu leczenia swoich braków i kompleksów. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że to droga donikąd, że te praktyki są jak zażycie tabletki przeciwbólowej, która działa na chwilę, zamiatając pod dywan prawdziwe źródło problemu, domagające się uzdrowienia. Wiedziałam, że w ten sposób nie odnajdę prawdy o Sobie.

Nie umiałam jednak wyjść z tego błędnego koła przez ładnych parę lat. Byłam uzależniona od diet, bo wierzyłam, że bez nich nie schudnę. To z kolei sprawiało, że miałam obsesję na punkcie jedzenia, a raczej – niejedzenia. Żywność stała się moim wrogiem. Uznałam, że to ona jest odpowiedzialna za moje nieszczęście…

Żyłam w totalnej nieświadomości tego, że to ja jestem w pełni odpowiedzialna za to, jak się czuję i jakie osiągam efekty. I że owa dieta to w gruncie rzeczy mój nauczyciel, który pokazuje mi, że jestem w rozsypce i że nie zbuduję poprzez nią zaufania do Siebie.

Udało mi się oczywiście powrócić do optymalnej dla mnie masy ciała i dobrego samopoczucia, ale musiałam dość długo kształtować w sobie pewne nawyki, zyskiwać samoświadomość tego, kim jestem i co naprawdę mogę oraz sporo się nauczyć. Odzyskałam samokontrolę nad jedzeniem. Odnalazłam swoją pierwotną moc, co stało się moim głównym celem w pracy z ludźmi (zwłaszcza z kobietami, które zgłaszają się do mnie po pomoc najczęściej).

Studia z dietetyki prawie wcale mi w tym nie pomogły, bo zrozumiałam, że na nic najlepsza dieta – choćby nie wiem jak idealnie dopasowana – skoro i tak człowiek nie ma wewnętrznych zasobów, by ją stosować.

Wszystko tkwiło w moim umyśle – w moim postrzeganiu siebie i świata, w konfliktach wewnętrznych, w nieznajomości mojego celu życiowego ani istoty życia, jak i w błędnych przekonaniach nabytych w dzieciństwie i wczesnej młodości.

Tym, co mi pomogło, to była przede wszystkim mój upór, silna potrzeba rozwoju, doskonalenia się i… duchowość, czyli szukanie kontaktu z Sobą i budowanie zaufania do Siebie. Zawsze byłam po stronie nauki i duchowość wydawała mi się czymś odlecianym i trudnym do zweryfikowania. Jednakże już dziś wiemy, że coraz więcej zjawisk możemy zbadać i udowodnić, a już z pewnością zdemistyfikować to, co wydaje się mistyczne. Nikogo nie dziwi już to, że wszystko jest energią ani teoria o systemie czakralnym w organizmie ludzkim. Wszystko to jest bowiem bardzo logiczne.

To właśnie dzięki głębszemu zrozumieniu duchowości i umiejętności widzenia różnych perspektyw, zrozumiałam, że gdyby nie moje cierpienie i odkrywanie sposobów na wychodzenie z niego, zapewne nie poszłabym na studia z dietetyki, nie otworzyła gabinetu, nie pogłębiała wiedzy z zakresu psychologii, duchowości czy terapii uzależnień i nie pomagała dziś kobietom w problemie z nadwagą. Dzięki tamtemu trudnemu etapowi życia, jestem tu gdzie jestem i dokładnie tu, gdzie miałam być.

Jeśli jesteś w punkcie życia, w którym chcesz dokonać ważnej dla siebie trwałej zmiany, zapraszam Cię do współpracy. Być może poczujesz, że moje dawne doświadczenia oraz rozwiązania, które dziś proponuję innym kobietom, okażą się również dla Ciebie niezwykle korzystne.


Witaj!

Nazywam się Ewelina Wieczorek i bardzo się cieszę, że mogę Cię tu powitać.

Z wykształcenia jestem pedagogiem, specjalistą psychodietetyki i promotorem zdrowia. Prywatnie jestem matką trzech córek oraz żoną.
Od 16 lat nieprzerwanie zajmuję się wsparciem mentalnym kobiet w procesie odchudzania, uzdrawiania i odzyskiwania Siebie.

Pracuję jednocześnie dość szeroko z tematami uzależnień. Nie posiadam uprawnień (certyfikacji), by nazywać się terapeutą, stąd się nim oficjalnie nie nazywam, ale… Jako, iż dane mi było poznać ten temat od podszewki, bardzo dogłębnie – czuję się w mocy i kompetencji, by ułatwiać innym wychodzenie z nałogów behawioralnych. Sama musiałam przepracować w sobie pewne nawyki i uzależnienia, co uczyniło mnie bardziej świadomą tego tematu.

Uważnie słucham kobiety, by zrozumieć ich problem oraz by następnie móc dopasować do ich sytuacji najlepsze metody i narzędzia.
Nie oceniam i nie osądzam, ponieważ wiem, jak trudno jest w dzisiejszym świecie (w którym nieświadomie tracimy łączność sami ze Sobą) odreagowywać emocje tylko zdrowymi i pożądanymi praktykami. Mamy tendencje do imania się chwilowych przyjemności, które już po chwili powodują cierpienie (wyrzuty sumienia i żal do siebie albo słabe samopoczucie, problemy zdrowotne, stany depresyjne czy objawy w ciele, np. w postaci nadwagi).

Dlatego też, przeważające tematy, z którymi przychodzi do mnie najwięcej kobiet, to:

  • napady objadania się i głodzenia (tak zwane kompulsywne jedzenie)
  • zajadanie emocji tj. znudzenie, smutek, złość, gniew, frustracja, niezadowolenie z życia
  • uzależnienie od stosowania restrykcyjnych diet i głodówek
  • obsesyjne myślenie o jedzeniu i niewłaściwa relacja z żywnością (traktowanie jedzenia jako swego wroga)
  • prokrastynacja w temacie poprawy stylu życia (ciągłe odwlekanie decyzji o zmianie, ze słynnym”od jutra”)
  • niewłaściwe nawyki żywieniowe

Najliczniejszą grupą moich klientek są kobiety 35+. Pewnie dlatego, że sama jestem 40-letnią kobietą. Rezonujemy ze sobą, ponieważ jesteśmy w podobnym punkcie życia i bywa, że mamy podobne doświadczenia i świetnie rozumiemy swoje potrzeby.

Trochę historii…

Firmę EpiCentrum Zdrowia założyłam w 2007 roku, a więc wtedy, gdy w Internecie było jeszcze szaro i nudno w porównaniu do dzisiejszych pięknych szat graficznych i barwnych stron www. Nie było mediów społecznościowych. Nie było kursów online, webinarów, newsletterów,
e-booków ani prowadzenia spotkań na Zoomie…

Pamiętam do dziś, jak przed otwarciem poradni szukałam w sieci ofert poradni dietetycznych, by zorientować się, czy istnieją i czy przypadkiem nie oszalałam chcąc działać w ten sposób w tak niewielkim mieście, jakim jest Szczecinek. Znalazłam jedynie kilka stron gabinetów działających w największych miastach naszego kraju.

Wzbudzało to we mnie chwilowy lęk, jednak moje poczucie pasji i powołania buzowało we mnie na tyle silnie, że w chwili otwierania firmy i podpisywania związanych z tym dokumentów, ręka mi nie drgnęła!

Postanowiłam zaryzykować, mając pełną świadomość faktu, że ludzie jeszcze nie byli na tyle otwarci i gotowi, by przychodzić po pomoc w redukowaniu nadprogramowych kilogramów czy poprawianiu zdrowia inaczej, niż poprzez zażywanie leków, suplementów i stosowanie diet-cud… Wiedziałam, że świadomość budowania zdrowia, konieczności właściwego odżywiania się czy roli aktywności fizycznej w życiu człowieka, nie była wtedy tak wysoka, jak ma to miejsce obecnie.

Gabinet powstał i istnieje do dziś, jednak w zupełnie innej odsłonie. Innej, ponieważ ja sama zatoczyłam duże koło… a może nawet kilka kół…

Dawniej swoją pomoc oferowałam głównie dla lokalnej społeczności, między innymi pisząc artykuły w szczecineckim tygodniku. W lokalnych telewizjach udzielałam cyklicznych wywiadów oraz miałam zaszczyt prowadzić na antenie rozmowy z ludźmi zajmującymi się zdrowiem. Na skutek tych działań, mieszkańcy miasta rozpoznając mnie na ulicy, udzielali ciepłych i motywujących informacji zwrotnych. Nierzadko prosili o poradę w swoim problemie.
Do dziś zdarza mi się to robić (wystawiać się na lokalnych imprezach, udzielać wywiadów, porad czy napisać artykuł dla gazety).

Był czas, kiedy prowadząc firmę, trenowałam jednocześnie wyczynowe kolarstwo. W związku z tym pojawił się pomysł, by połączyć przyjemne z pożytecznym… Wyjechałam na kurs instruktorski Indoor Cyclingu, by się doszkolić i w efekcie w roku 2010 powstał fitness klub CYKLOMANIA. Głównym celem tego przedsięwzięcia była pomoc ludziom w gubieniu nadmiernych kilogramów poprzez ruch.

W trakcie zajęć Indoor Cycling w CYKLOMANII

W międzyczasie zostałam instruktorem kulturystyki i ćwiczeń siłowych. Jako, że uwielbiałam ten sport od zawsze, uznałam, że przyda mi się trochę świeżej, specjalistycznej wiedzy oraz umiejętności do robienia formy przed maratonami kolarskimi. Zdarzało mi się dodatkowo pełnić rolę osobistego trenera dla osób prywatnych.

Przygoda z fitnessem trwała 6 lat i był to niezwykle ciekawy etap w moim życiu. Przez klub „przewinęło się” tylu wspaniałych ludzi, z ust których do dziś pada pytanie: kiedy reaktywacja? 🙂

Decyzję o zakończeniu prowadzenia zajęć oraz wyczynowego sportu podjęłam świadomie. Dziś, patrząc z perspektywy czasu na tamten etap wiem, że to było duże wzywanie dla mojego ciała fizycznego. Ćwiczę obecnie rekreacyjnie, dla podtrzymania zdrowia i optymalnej wagi oraz z czystej przyjemności. Uwielbiam spacery, ćwiczenia oporowe oraz rower.

W ramach EpiCentrum Zdrowia, w roku 2015 i 2016, wraz z koleżanką Danutą Drożdżowską, miałyśmy przyjemność prowadzić Festiwal Zdrowia w naszym mieście, na który zapraszałyśmy wykładowców oraz lokalnych wystawców ze zdrową żywnością. Cieszył się on sporym zainteresowaniem mieszkańców. Był to nasz autorski projekt, w ramach którego odbyły się 3 edycje tego Festiwalu. Nie wykluczone, że podejmiemy się zorganizowania czwartego.

Z Danusią podczas Festiwalu Zdrowia, Juchowo Farm, 2019

A co obecnie?

Ważnym punktem mojego działania jest upraszczanie procesu odchudzania oraz zmiana spojrzenia kobiet na proces odchudzania. Nie chodzi bowiem o to, by zaciskać zęby, robić coś, co jest wbrew nam lub jest problematyczne. Chodzi o to, by działać z radością przez cały czas. Tylko wtedy pozostajemy w równowadze, harmonii i możemy stracić zbędny tłuszcz trwale.

Wiem, że można osiągnąć to bez przysłowiowego języka na brodzie, bez szarpaniny i frustracji, lecz za to z lekkością, w sposób przyjemny i z poczuciem rozwoju. Pierwszym krokiem ku zmianie jest zawsze… DECYZJA. Decyzja o zwycięstwie.

Jak słusznie powiedział Napoleon Hill: kto nie osiągnie zwycięstwa nad sobą, zostanie przez siebie pokonany.

Może więc nadszedł czas na Ciebie i Twoje zwycięstwo?

Jeśli chcesz, abym pomogła Ci w podróży, jaką jest trwała redukcja masy ciała z poprawieniem zdrowia, zrób kolejny krok. Kliknij w link poniżej, a dowiesz się, jak możemy to zrobić:

Z lekkością,
mgr Ewelina Wieczorek
specjalista psychodietetyki, pedagog i strateg w budowaniu lepszego zdrowia