Jestem wdzięczna za moje życiowe wyzwania i napotkane trudności.
Bez nich nie odkryłabym swojej siły i mocy.
Nazywam się Ewelina Wieczorek i nieprzerwanie od 16 lat pomagam ludziom (głównie kobietom) w trwałym pożegnaniu nadwagi oraz przywróceniu równowagi zdrowotnej.
Z wykształcenia jestem pedagogiem, specjalistą psychodietetyki i promotorem zdrowia. Prywatnie jestem matką trzech córek oraz żoną.
Czuję się dziś – jak nigdy wcześniej – w mocy i kompetencji, by ułatwiać innym kobietom wychodzenie z niezdrowych nawyków. Sama musiałam przepracować je w sobie, co uczyniło mnie bardziej świadomą tego tematu i dużo silniejszą.
Jednak mimo to, każdego dnia upewniam się, czy na pewno wykorzystuję najlepsze metody pomagania, jakie znam oraz zadaję sobie pytanie, czy mogę coś ulepszyć, by jeszcze efektywniej rozwiązywać problemy kobiet, z którymi mam przyjemność współpracować.
Moje “DLACZEGO”
Jako kobieta mocno wierzę w to, że żyjemy tu, aby nieustannie się rozwijać i doskonalić. I to poczucie rozwoju daje nam prawdziwe szczęście – o wiele większe niż posiadanie jakichkolwiek materialnych rzeczy.
Może wydawać się istotne, czy urodziłyśmy się w rodzinie bardziej czy mniej zamożnej oraz to, jaką edukację otrzymałyśmy, jednak wszystko to przestaje mieć znaczenie w chwili, gdy odkrywamy swoje DLACZEGO…
Gdy odkryłam swoje DLACZEGO, odtąd wiedziałam już, co naprawdę chcę ze swoim życiem zrobić – dla siebie i dla świata. I wtedy pojawiło się to upragnione spełnienie, które wynikało z poczucia bycia na właściwej drodze.
Wiem jednak doskonale, że abyśmy mogły się spełniać i cieszyć każdym dniem, potrzebujemy dobrego stanu zdrowia oraz optymalnej masy ciała (takiej, z którą będziemy się naprawdę dobrze czuły). Bez obu powyższych nie mamy żadnych szans na radosne życie.
Było ciężko…
Doświadczyłam prawdziwości tego faktu, bo nie zawsze czułam się dobrze we własnym ciele. I o ile jako dziecko byłam bardzo szczupła, to około 18 roku życia zaczęłam szybko przybierać na wadze i moje samopoczucie fizyczne oraz psychiczne znacznie się pogorszyło.
To sprawiło, że kompletnie się pogubiłam i nie umiałam zbudować zdrowych relacji z jedzeniem przez wiele lat. Wpadłam w pułapkę restrykcyjnych diet. Zazwyczaj po około miesiącu wyrzeczeń i stresu, ponownie się przejadałam. Nie wiedziałam wtedy, że jestem uzależniona od jedzenia, czyli że robię sobie krzywdę objadając się, jak i głodząc.
Myślałam, że konkretna dieta pomoże mi zadbać o zdrowie. W głowie miałam totalny chaos, bałagan myśli, setki głupich przekonań, milion niezrozumianych i nieuwolnionych emocji, a jakaś kartka z wyliczonymi produktami i kaloriami miała rzekomo to wszystko naprawić…
Gdybym wiedziała 20 lat temu to, o czym mówię moim klientkom dziś w moich filmach oraz piszę na blogu czy fanpagu, to moje problemy z jedzeniem skończyłyby się dużo szybciej. Niestety za moich czasów było “wiadomo”, że istnieją kalorie i że aby schudnąć, “trzeba” je liczyć i najlepiej mocno zmniejszyć ich ilość… Oczywiście kończyło się to zawsze w ten sam sposób, czyli:
Głód = frustracja i złość = wyrzucanie diety do kosza i przejście do objadania się, by sobie “odbić” i poczuć się wreszcie syta = poczucie winy i zniechęcenie do dalszej próby osiągnięcia rezultatu.
Gdy zrozumiałam i doświadczyłam na własnej skórze, że cięcie kalorii to nieporozumienie, okazało się, że jest mi trudno zrównoważyć ilość jedzenia. Bo o ile doskonale potrafiłam być bardzo głodna lub mocno przejedzona, to nie umiałam być przyjemnie i dostatecznie najedzona! Pamiętam, że to była dla mnie wielka porażka.
W latach 2001-2009, gdy borykałam się z moim problemem, mało kto pisał bądź mówił o tym, jak uzdrowić swoje wnętrze, czym jest podświadomość, jak pracować z emocjami i jak je rozumieć, uwalniać i odpuszczać. Mało kto doradzał wtedy ludziom, by zastanowili się, Z CZEGO WYNIKA fakt, że są wręcz uzależnieni od jedzenia i SKĄD SIĘ WZIĘŁA ta ich trudna relacja z żywnością.
Dlatego przez długi czas dawałam się porwać kolejnej i kolejnej diecie. Wchodziłam do tej samej rzeki nie widząc początkowo braku logiki mojego postepowania. Moje zdrowie fizyczne było nadszarpnięte z uwagi na rozregulowanie metabolizmu oraz ośrodka głodu i sytości, co z kolei powodowało obniżenie nastroju.
Nie wiedziałam wtedy, że w ten sposób próbuję zagłuszyć
i strącić do podziemi swój wewnętrzny ból
Wierzyłam, że bez diety nigdy nie schudnę. Byłam uzależniona od bycia na diecie. Bo gdy na jakiejś byłam, wydawało mi się, że mam wszystko pod kontrolą. Jednak jednocześnie żyłam w wielkim napięciu i nieszczęśliwości. Ale to niestety nie wszystko…
Konsekwencje tego były daleko idące – żywność stała się moim wrogiem. Nie wiedziałam też, że zajadanie emocji (kompulsywne jedzenie) nie są prawdziwym problemem, tylko próbą rozwiązania jakiegoś głębszego problemu. One są tylko symptomem czegoś, co wymaga uzdrowienia w nas. Myślałam, że stosując dietę rozwiązuję ten problem. W efekcie tylko go pogłębiałam.
W trakcie studiów pedagogicznych
zapragnęłam studiów z dietetyki
Chciałam zwyczajnie sobie pomóc. Co prawda moja masa ciała zaczęła się nieco wcześniej stabilizować, ale nie mogłam jeszcze powiedzieć, że uwolniłam się ze szpon diet i że naprawiłam siebie. Daleko było mi do tego. Jednak poczułam, że studia dietetyczne mogłyby mi pomóc rozwiązać problem definitywnie…
Czy pomogły? Nie bardzo.
Nauczyłam się co prawda układać dobre diety w chorobach i stałam się jeszcze lepsza z matematyki niż byłam wcześniej (liczyłam dumnie kalorie, białka, tłuszcze, węglowodany, witaminy itp. itd.). Tyle, że nie o to mi chodziło. Miałam nawet poczucie zmarnowanego czasu, ale…
… o ile studia nie spełniły zadania, na które wtedy liczyłam, to uruchomiły we mnie coś innego. A mianowicie to, że dzięki nim zrozumiałam, iż na nic najlepsza dieta – choćby nie wiem jak idealnie dopasowana – skoro i tak człowiek nie ma wewnętrznych zasobów, by ją stosować!
Trzeba było więc naprawić siebie od wewnątrz, zrozumieć przyczyny swoich problemów i pracować krok po kroku nad rozwiązaniami i uzdrowieniu tychże przyczyn.
Gdy to poczułam, postanowiłam otworzyć własny gabinet. Wiedziałam już, że nadwaga jest problemem złożonym, który wymaga mocnego wglądu w Siebie. Na przestrzeni lat mojej działalności dojrzewałam do tego, by i w Siebie wejrzeć… To spowodowało, że postanowiłam na tyle się poskładać, by móc skuteczniej pomagać innym.
Wspierały mnie w tej decyzji również coraz liczniejsze głosy mych bliskich, którzy uważali, że mam dar przekonywania, inspirowania innych do zmiany oraz że potrafię precyzyjnie komunikować to, co chcę przekazać i jestem dobrym słuchaczem.
Powróciłam po latach do równowagi – do optymalnej masy ciała i dobrego samopoczucia, ale…
… żeby tego dokonać, musiałam przede wszystkim:
- przesiać dotychczasową wiedzę przez duże sito
- pokochać Siebie oraz swoje ciało i zacząć się z nim komunikować, a nie walczyć z nim (i w efekcie ze Sobą)
- zrozumieć z czego wynikają moje błędy myślowe i nawyki (przeprogramować umysł, odrzucić zbędne dogmaty, cudze idee)
- spotkać się ze swoimi ranami emocjonalnymi i je przepracować (zobaczyć, zrozumieć, zaakceptować i uwolnić)
- zyskać samoświadomość tego, kim jestem i co zależy ode mnie
- odzyskać samokontrolę nad jedzeniem – pokochać żywność i zaprzyjaźnić się z nią, by mogła mi służyć
- nauczyć się bycia w Sobie i w swej mocy – na tyle, by wytrwale realizować swoje postanowienia bez ulegania sile grupy i otoczenia (odnalezienie tej pierwotnej mocy było dla mnie wielkim objawieniem i stało się przez to głównym celem w pracy z kobietami z nadwagą)
Zrozumiałam, że niewłaściwe odżywianie się i brak ruchu to jedynie obraz tego, co dzieje się pod powierzchnią, czyli w umyśle i duszy człowieka. Dlatego właśnie zaczynanie redukcji masy ciała od zastosowania diety, jest działaniem zupełnie nielogicznym i nie dającym efektów w dalszej perspektywie.
Tym, co mi pomogło, był przede wszystkim mój upór, silna potrzeba rozwoju, doskonalenia się i… duchowość, czyli szukanie kontaktu z Sobą i budowanie zaufania do Siebie.
Zawsze byłam po stronie nauki i duchowość wydawała mi się czymś odlecianym i trudnym do zweryfikowania. Jednakże już dziś wiem, że coraz więcej zjawisk możemy zbadać i udowodnić, a już z pewnością zdemistyfikować to, co wydaje się mistyczne. Nikogo nie dziwi już to, że wszystko jest energią.
To właśnie dzięki głębszemu zrozumieniu duchowości i umiejętności widzenia różnych perspektyw, zrozumiałam, że gdyby nie moje własne błędy i nieświadomość, gdyby nie odkrywanie sposobów na wychodzenie z tego stanu chaosu, zapewne nie poszłabym na studia z dietetyki, nie otworzyła gabinetu, nie pogłębiała wiedzy z zakresu psychologii czy terapii uzależnień i nie pomagała dziś innym w ich problemach.
Dzięki tamtemu trudnemu etapowi życia, jestem tu gdzie jestem i dokładnie tu, gdzie miałam być, zaś skuteczne pomaganie innym w rozwiązaniu ich problemów z nadwagą i słabym zdrowiem, sprawia mi coraz większą radość i satysfakcję.
Kiedyś nie umiałam pomóc moim klientom
… bo niby na jakiej podstawie miałabym tego dokonać? Opracowując dla nich dietę? To każdy z nas sam potrafi sobie zrobić. Nie trzeba przecież studiów, by wiedzieć, jak jeść!
Dlatego klucz to nawiązać ze Sobą ponownie kontakt po to, by zacząć przepracowywać swoje schematy myślowe, na nowo zacząć słuchać swej intuicji, zauważać swoje emocje i wynikające z nich myśli oraz czuć swoje ciało. Dzięki takiej wewnętrznej pracy, można zmieniać życie. Zgodnie z zasadą: najpierw zmień Siebie, a wszystko wokół się zmieni.
Do tych odkryć doszłam w ciągu mojego życia i dlatego na tym właśnie opiera się mój autorski program optymalizacji masy ciała, w którym integrujemy to wszystko, by rezultat był pożądany i trwały.
Uważnie słucham kobiety, by zrozumieć ich problemy, a następnie dopasować do ich sytuacji najlepsze metody i narzędzia
Wiem, jak trudno jest w dzisiejszym świecie (w którym nieświadomie tracimy łączność same ze Sobą, a przez to nierzadko sens życia) odreagowywać emocje jedynie w zdrowy sposób…
Chyba wszystkie mamy tendencje do imania się chwilowych przyjemności, które już po chwili powodują cierpienie (wyrzuty sumienia i żal do siebie, słabe samopoczucie, problemy zdrowotne, nadwagę, stany depresyjne czy ból w ciele).
Dlatego też, przeważające tematy, z którymi przychodzi do mnie najwięcej kobiet z nadwagą, to:
- napady objadania się i głodzenia na zmianę (brak umiejętności utrzymania równowagi i balansu)
- niemożność poradzenia sobie z trudnymi emocjami inaczej, niż poprzez jedzenie (kompulsywne jedzenie, które nie ma na celu zaspokoić prawdziwego głodu fizjologicznego, tylko znieczulić na trudną i nieprzyjemną emocję)
- uzależnienie od stosowania restrykcyjnych diet i głodówek, które gdy przestają być stosowane, powodują u kobiety poczucie winy, wstyd, brak wiary w siebie i poczucia własnej mocy
- obsesyjne myślenie o jedzeniu i niewłaściwa relacja z żywnością (traktowanie jedzenia jako swego wroga)
- ciągłe odwlekanie decyzji o zmianie, ze słynnym “od jutra”
- zaburzenia w regulacji apetytu (upośledzenie mechanizmu sytości i głodu na skutek stosowania wielu diet, przejadania się i głodzenia)
- niemożność utraty zbędnej masy ciała pomimo zdrowego odżywiania się i aktywności ruchowej (jest to coraz częstsze zjawisko i taka sytuacja wymaga zupełnie innych metod i narzędzi niż w przypadku problemów z jedzeniem bądź uzależnieniem od jedzenia)
- problem z wyborem najlepszej dla siebie aktywności ruchowej i ustaleniem właściwych proporcji pomiędzy aktywnością, a odpoczynkiem
Czym zawodowo zajmowałam się dotąd
Firmę EpiCentrum Zdrowia założyłam w 2007 roku, a więc wtedy, gdy w Internecie było pusto i szaro w porównaniu do dzisiejszych kolorowych szat graficznych i przyciągających uwagę stron www. Nie było mediów społecznościowych. Nie było kursów online, kanałów na YT, newsletterów, e-booków ani prowadzenia spotkań online.
Pamiętam do dziś, jak przed otwarciem poradni szukałam w sieci ofert poradni dietetycznych, by zorientować się, czy istnieją i czy przypadkiem nie oszalałam chcąc działać w ten sposób w tak niewielkim mieście, jakim jest Szczecinek. Znalazłam jedynie kilka stron gabinetów działających w największych miastach naszego kraju.
Wzbudzało to we mnie chwilowy lęk, jednak moje poczucie pasji i powołania buzowało we mnie na tyle silnie, że w chwili otwierania firmy i podpisywania związanych z tym dokumentów, ręka mi nie drgnęła!
Postanowiłam zaryzykować, mając pełną świadomość faktu, że ludzie jeszcze nie byli na tyle otwarci i gotowi, by przychodzić po pomoc w redukowaniu nadprogramowych kilogramów czy poprawianiu zdrowia inaczej, niż poprzez zażywanie leków, suplementów i stosowanie diet-cud… Wiedziałam, że świadomość budowania zdrowia, konieczności właściwego odżywiania się czy roli aktywności fizycznej w życiu człowieka, nie była wtedy tak wysoka, jak ma to miejsce obecnie.
Gabinet powstał i istnieje do dziś, jednak w zupełnie innej odsłonie. Innej, ponieważ ja sama zatoczyłam duże koło… Przede wszystkim działam już tylko drogą online. Dzięki temu może współpracować ze mną każda kobieta – bez względu na to, czy mieszka w Polsce czy za granicą.
Stacjonarny gabinet prowadziłam ponad 16 lat, więc nadszedł czas i pragnienie wyjścia dalej – poza społeczność lokalną (tym bardziej, że coraz więcej kobiet mieszkających daleko ode mnie trafiało na mą ofertę i nie było mowy o pokonywaniu setek kilometrów, by się spotykać).
Poza przyjmowaniem klientów, przez dłuższy czas pisałam artykuły w szczecineckim tygodniku. W lokalnych telewizjach udzielałam cyklicznych wywiadów oraz miałam zaszczyt prowadzić na antenie rozmowy z ludźmi zajmującymi się zdrowiem. Na skutek tych działań, mieszkańcy miasta rozpoznając mnie na ulicy, udzielali ciepłych i motywujących informacji zwrotnych. Nierzadko prosili o poradę w swoim problemie.
Do dziś zdarza mi się to robić (wystawiać się na lokalnych imprezach, udzielać wywiadów, porad czy napisać artykuł dla gazety).
Był czas, gdy prowadząc działalność, trenowałam jednocześnie wyczynowe kolarstwo. Mój mąż zaraził mnie pasją do roweru. Pojawił się więc pomysł, by połączyć przyjemne z pożytecznym… Wyjechałam na kurs instruktorski Indoor Cyclingu, by się doszkolić i w efekcie w roku 2010 powstał fitness klub CYKLOMANIA. Głównym celem tego przedsięwzięcia była pomoc ludziom w gubieniu nadmiernych kilogramów poprzez ruch.
W międzyczasie zostałam instruktorem kulturystyki i ćwiczeń siłowych. Jako, że uwielbiałam ten sport od zawsze, uznałam, że przyda mi się trochę świeżej, specjalistycznej wiedzy oraz umiejętności do robienia formy przed maratonami kolarskimi. Zdarzało mi się dodatkowo pełnić rolę osobistego trenera dla osób prywatnych.
Przygoda z fitnessem trwała 6 lat i był to niezwykle ciekawy etap w moim życiu. Przez klub “przewinęło się” tylu wspaniałych ludzi, z ust których do dziś pada pytanie: kiedy reaktywacja? 🙂
Decyzję o zakończeniu prowadzenia zajęć oraz wyczynowego sportu podjęłam świadomie. Dziś, patrząc z perspektywy czasu na tamten etap wiem, że to było duże wzywanie dla mojego ciała fizycznego. Wpływ na tę decyzję miało również macierzyństwo. Byłam wtedy w drugiej ciąży i zdecydowanie mniej sił oraz czasu na sport.
Dziś jestem matką trójki dzieci i ćwiczę rekreacyjnie, dla podtrzymania zdrowia i optymalnej masy ciała oraz z czystej przyjemności. Uwielbiam spacery, ćwiczenia oporowe oraz rower.
W ramach EpiCentrum Zdrowia, w roku 2015 i 2016, wraz z koleżanką Danutą Drożdżowską, miałyśmy przyjemność prowadzić Festiwal Zdrowia w naszym mieście, na który zapraszałyśmy wykładowców oraz lokalnych wystawców ze zdrową żywnością. Cieszył się on sporym zainteresowaniem mieszkańców. Był to nasz autorski projekt, w ramach którego odbyły się 3 edycje tego Festiwalu. Nie wykluczone, że podejmiemy się zorganizowania czwartego.
Od 2017 do 2023 roku pełniłam funkcję nauczyciela przedmiotów gastronomicznych w Zespole Szkół nr 6 w Szczecinku. Z pracy w szkole zrezygnowałam, lecz nie było mi dane zbyt długo odpocząć od szkolnych murów… Otóż szybko po mojej rezygnacji, inna szkoła zaprosiła mnie do współpracy w miejsce zmarłego nauczyciela. Zgodziłam się gościnnie wspomóc dyrekcję, lecz jedynie na pewien czas.
Czym się kieruję we współpracy z klientami?
Ważnym punktem mojego działania jest upraszczanie procesu odchudzania oraz zmiana spojrzenia kobiet na ten temat.
Chodzi o to, by działać każdego dnia z radością, bez stawiania oporu życiu, z orientacją na pokochanie Siebie, z zaakceptowaniem swoich słabości po to, by móc je na bieżąco uwalniać i uzdrawiać. Taka postawa zapewnia nam trwałe efekty. Nie tylko w pożegnaniu nadwagi na stałe, ale i w przywróceniu równowagi w ciele fizycznym i psychicznym.
Pierwszym krokiem ku zmianie jest zawsze… DECYZJA. Decyzja o zwycięstwie.
Jak słusznie powiedział Napoleon Hill: kto nie osiągnie zwycięstwa nad sobą, zostanie przez siebie pokonany.
Może więc nadszedł czas na Ciebie i Twoje zwycięstwo?
Jeśli chcesz, abym towarzyszyła Ci w podróży po Siebie, ukierunkowując Cię na pożądane zmiany, zrób kolejny krok. Kliknij TUTAJ, by dowiedzieć się, jak możemy to zrobić.
Mądrości i Zdrowia!
mgr Ewelina Wieczorek
specjalista psychodietetyki, pedagog strateg w sztuce osiągania Równo-Wagi