Kategorie
Blog

Odżywianie intuicyjne – jak by to było zaufać sobie?

Jest tylko jedno rzetelne źródło informacji na temat tego, co i jak masz jeść –
Twoje ciało.


Mam do Ciebie pytanie: jak sądzisz, czy ludzie w dawnych czasach czytali książki o tym, co jeść, jak jeść, ile jeść i o której godzinie? Albo, czy ktokolwiek kiedyś myślał o dobrym samopoczuciu i zdrowiu w kategoriach dożywotniego zażywania tabletki?

Jedzenie kiedyś było sprawą tak oczywistą i prostą, że nikt nie miał z tym żadnych problemów. Człowiek jadł tyle, ile potrzebował i to, co akurat miał i lubił. Często nie miał, więc nie jadł przez jakiś czas. Gdy zachorował, stosował naturalne metody zdrowienia w oparciu o znalezienie przyczyny choroby czy dolegliwości. Tak podpowiadał instynkt i… intuicja!

Swoją drogą, nie musimy cofać się tak mocno wstecz, by szukać przejawów kierowania się intuicją w jedzeniu. Wystarczy popatrzyć na dzieci. Nie mają żadnej teoretycznej wiedzy na temat sygnałów głodu i sytości, a jedzą tylko do momentu, gdy poczują, że już się najadły. Na nic się zdaje wówczas nakłanianie ich do zjedzenia więcej. Warto podkreślić, że wielu ludzi odżywia się w ten sposób przez całe życie. Jednak w moim odczuciu takich osób jest niestety coraz mniej…

Jest to związane z łatwą dostępnością produktów spożywczych w sklepach, coraz większą ilością punktów gastronomicznych (bary, restauracje, lodziarnie, sieci fast-food, cukiernie, pizzerie), zalewaniem nas masą reklam propagujących żywność oraz powstawanie kolejnych blogów kulinarnych i ogólnie rozwój sztuki kulinarnej.

Przyjrzyjmy się bliżej zagadnieniu odżywiania opartego na intuicji. Czy ma to sens? Czy się sprawdza w kontekście redukcji masy ciała?

Dlaczego nauczam ludzi, aby połączyli wiedzę i samokontrolę z głosem intuicji?

Po wielu latach praktyki zawodowej doszłam do niezwykle istotnych wniosków, zaś mój sposób pracy w oparciu o nie, pozwala osiągać moim klientom pożądane i trwałe efekty. Dlatego dzielę się w tym miejscu z Tobą koncepcją odżywiania opartego na wewnętrznym głosie. Możesz podążać tym szlakiem jeśli poczujesz, że jesteś na to gotowa i że warto.

W trakcie 16 lat pracy jako psychodietetyk i promotor zdrowia, zauważyłam, że większość osób ma problem z odczytaniem rzeczywistych potrzeb swojego organizmu. Wielu moich klientów, jak również znajomych twierdzą, że nie wiedzą, ile czego mają jeść aby schudnąć bądź poprawić swoje zdrowie. Nie wiedzą, czyli sądzą, że nie mają intuicji ani wrodzonego instynktu… I zaczyna się poszukiwanie porad ekspertów, którzy zdają się „wiedzieć za nich”.

Zdradzę Ci zatem pewien „sekret”, który oczywiście żadnym sekretem nie jest, a mianowicie – każdy człowiek ma intuicję. Absolutnie każdy! Należy jednak najpierw w to uwierzyć, a potem nauczyć się odczytywać swoje potrzeby oraz rozeznać się, czy jest to rzeczywiście potrzeba fizjologiczna, czy raczej emocjonalna bądź zakorzeniony w podświadomości nawyk.

Prawidłowe rozpoznanie i odczytanie sygnałów z ciała powinno być dla Ciebie jedynym wyznacznikiem tego, czego Twój organizm rzeczywiście potrzebuje. Nie normy, nie zasady, diety czy ustalenia ekspertów, co dziś jest zdrowe… (a jutro już może takie nie być…).

Żeby jednak było jasne, musimy pamiętać, że w jedzeniu zgodnym z intuicją nie odrzuca się całkowicie znaczenia zasad zdrowego odżywiania czy pewnej dawki samokontroli! Zwraca się uwagę na to, że niektóre wybory żywieniowe są korzystniejsze dla naszego zdrowia. Nierozsądnym podejściem byłoby całkowite odrzucenie dorobku nauki w dziedzinie żywienia. Jednakże mam pewien pogląd na powszechną u ludzi chęć bezkrytycznego kierowania się wynikami badań naukowych. Przeczytasz o tym w dalszej części artykułu.

Kłopoty z rozpoznaniem, czego naprawdę potrzebujemy

Kiedyś jedna z moich koleżanek powiedziała, że codziennie musi zjeść coś słodkiego (wafelka, ciastko, pączka czy czekoladę), bo jej ciało potrzebuje cukru… No cóż. Pewnie potrzebuje, ale z pewnością nie cukru rafinowanego zawartego w słodyczach, tylko cukru naturalnego występującego w owocach czy warzywach. Mało tego, słodycze i ogólnie słodki smak, zaspokajają nierzadko nasze potrzeby emocjonalne, tj. bliskość, bezpieczeństwo czy miłość, jak i są „szybkim rozwiązaniem” dla smutku, gniewu czy nudy.

Ważne zatem jest, abyś przyjrzała się, czy przypadkiem Twoje relacje z jedzeniem nie zastępują Ci poniekąd relacji z drugim człowiekiem. Bo należy pamiętać, że z żywnością również nawiązujemy relację. Zwłaszcza we współczesnym świecie, gdy dwie podstawowe funkcje pożywienia – odżywianie organizmu oraz delektowanie się smakiem – zostały poszerzone o inne funkcje, tj. zabicie nudy, radzenie sobie ze stresem czy sposób na zrelaksowanie się.

Wspomniałam już wyżej, iż w odżywianiu intuicyjnym bardzo ważne jest, by potrafić odróżnić przyzwyczajenia i nawyki (również nałogi), od rzeczywistych potrzeb organizmu czy też prawdziwego głodu.

Najlepszym wyznacznikiem tego, czy już teraz potrzebujesz konkretnych substancji, jest głód. Należy więc jeść dopiero wtedy, gdy jest się głodnym. Jedną z metod rozpoznania, czy to rzeczywiście prawdziwy głód czy tylko chęć zaspokojenia innej potrzeby, jest napicie się na początek wody. Może się bowiem okazać, że to w zupełności wystarczy, bo wcale nie byłaś głodna. Jeśli mimo to nadal jesteś, to odczytaj z ciała, co ono mówi, czego potrzebuje i daj mu to.

Co jednak, gdy na początku Twojej drogi w budowaniu zdrowia i szczupłej sylwetki będzie Ci trudno polegać na uczuciu głodu? Możesz się wtedy wesprzeć harmonogramem posiłków, który ustalisz sobie sama lub z pomocą dietetyka. Ważne jest, by tak rozłożyć pory posiłków, abyś mogła tak jeść bez jakichkolwiek kłopotów. Powinnaś uwzględnić więc swój system dnia, pracy, aktywności fizycznej i innych zajęć.

Kiedy przyzwyczaisz się do tych pór i będzie Ci to odpowiadało, możesz jeść tak nadal. Jednak pamiętaj, że to ma być zgodne z Tobą i odpowiadać na rzeczywiste potrzeby Twojego organizmu. Ja osobiście tworzę bardzo często dwie główne strategie dla moich klientów, czyli plan A oraz plan B.

Plan A to taki plan, który klienci chcą i mogą realizować na co dzień, kiedy dzień jest zwyczajny, nie przyjmują gości, nigdzie nie wyjeżdżają ani nie wychodzą na imprezę/ uroczystość. Natomiast plan B to taki, który również jest zaplanowany, jednak moi klienci wkraczają w niego właśnie w momentach niecodziennych – urlop, wyjazd, impreza, święta, krótka delegacja itp.

Po wielu latach doświadczeń i obserwacji wiem już, że warto robić dwie strategie, gdyż zdecydowana większość osób nie jest w stanie (albo nie chce) trzymać się zawsze ściśle jednego planu, np. podczas wizyt gości, wyjść, świąt czy wyjazdów. Wówczas mając do dyspozycji plan B, nadal zarządzają świadomie swoim procesem odchudzania i zdrowienia. A to bardzo ważne, by ustawić sobie głowę odpowiednio. U wielu osób bowiem gdy pojawi się choćby jedno małe odstępstwo, następuje całkowita rezygnacja z działania. I pomimo, że wiedzą, że to nie jest rozsądne, to niestety ludzki umysł działa w taki sposób, że uruchamia nam obwinianie się o niezrealizowanie choćby jednego punktu zamiast nagradzania się za wszystko, co dotąd zrobiliśmy właściwie. jest to tak zwane myślenie zero-jedynkowe, czyli wszystko albo nic.

Emocje i nastroje wpływają na Twoje wybory

Następną bardzo ważną kwestią jest energetyka człowieka oraz to, w jakim nastroju się on obecnie znajduje (chodzi przede wszystkim o uczucie spokoju i pewności siebie). Jeśli jest sfrustrowany i niepewny, wybierze prawdopodobnie jedzenie słabe energetycznie, niezdrowe, ubogie w składniki odżywcze. Jeżeli jest spokojny, w kontakcie ze sobą i wybiera intuicyjnie, to można przypuszczać, że wybierze to, co jest dla niego właściwe.

Jedzenie intuicyjne jest wybieraniem tego, co jest dla nas nie tylko zdrowe, ale i smaczne. Zmuszanie się do spożywania potraw czy produktów, które na dany moment Tobie nie smakują, nie będzie raczej właściwym działaniem, bo poczujesz się najprawdopodobniej nieszczęśliwa, spięta, rozgoryczona, a to nie wygeneruje Tobie pozytywnych emocji ani dobrej energii. Najzdrowsza nawet potrawa zjedzona z przymusu, stanie się dla Twojego organizmu zwyczajną toksyną.

Chcę w tym miejscu wspomnieć też o osobach będących na diecie bezmięsnej bądź wegańskiej. Moje odczucia na ten temat są takie, że każda skrajność (zwłaszcza poczyniona na siłę, bez przekonania) może wywołać skutek odwrotny do zamierzonego. Czyli jeśli ktoś przechodzi na dietę wegetariańską czy wegańską i bardzo trudno jest mu w tym wytrwać (za każdym razem mocno się spina, by nie sięgnąć po stek czy ser), to wcale nie przybliży się on do lepszego zdrowia. Uważam, że wszystko powinno się dziać naturalnie, z lekkością i bez wysiłku. Jeśli się denerwujesz, automatycznie wchodzisz w niskie pasma częstotliwości i już samo to powoduje odwrotny skutek do tego, który sobie założyłaś.

Zatem, jeśli nazywasz siebie wegetarianką czy weganką, lecz zdarzy Ci się zjeść raz na miesiąc w dobrym towarzystwie coś mięsnego, kawałek sera czy jajko, nie rób sobie z tego powodu wyrzutów, tylko podziękuj za posiłek i się uśmiechnij 🙂 Nie chodzi w życiu o tkwienie na siłę w danej ideologii czy schemacie.

Wiem, że sporo osób lubi być w jakimś systemie, mieć sztywny pogląd na rzeczy albo należeć do jakiejś konkretnej grupy, bo to daje im poczucie bezpieczeństwa i jakiegoś porządku. Jednak nie dla wszystkich ludzi jest to dobre. Typ tak zwanego wolnościowca będzie czuł się jak w klatce, ograniczony, pozbawiony kreatywności, zniewolony.

Co tak naprawdę oznacza jedzenie intuicyjnie?

Żeby dokładnie pokazać Tobie, o co tutaj chodzi, mam do Ciebie prośbę. Wyobraź sobie taką oto sytuację…

Masz grupę krwi A. Od dzieciństwa uwielbiasz jeść pomarańcze. Nigdy nie odczuwasz jakiegokolwiek dyskomfortu po ich spożyciu. Wręcz przeciwnie – czujesz się dobrze i masz mnóstwo frajdy z ich jedzenia. Pewnego dnia wpada Ci w ręce książka o diecie według grupy krwi. I czytasz, że posiadacze grupy krwi A nie powinni jeść pomarańczy z uwagi na słabe żołądki…
I teraz masz dwa wyjścia – albo zaufasz sobie i swojemu organizmowi (przecież Twój żołądek ma się całkiem dobrze po zjedzeniu tego owocu) albo uwierzysz autorowi tej książki i przestaniesz jeść pomarańcze z obawy przed rzekomymi konsekwencjami…

Owszem, spotkasz zapewne na swojej drodze osoby z grupą krwi A, u których akurat zasada, by nie jadły pomarańczy, się sprawdza. Akurat one naprawdę czują się po nich źle, nawet nie miały nigdy apetytu na ten owoc. Nasze organizmy wysyłają nam bowiem sygnały o konkretnych potrzebach w różny sposób. Często jest to awersja na jakiś produkt. Czasami jest to wielki apetyt na coś. Kobiety w ciąży są świetnym przykładem na to, jak natura pięknie działa, by zapewnić maleństwu ważne składniki dla jego rozwoju, jak i niektóre z nich odrzucić (powszechna wśród ciężarnych jest choćby awersja do kawy w pierwszych miesiącach ciąży – znam to z autopsji, jak i z wypowiedzi innych kobiet. Myślę, że organizm kobiety po prostu odrzuca kofeinę, która mogłaby w jakiś sposób zaszkodzić rozwojowi dziecka).

Jaki z tego morał? Warto ufać przede wszystkim sobie, bo jak ktokolwiek inny mógłby wiedzieć coś o Tobie, jeżeli każdy jest zajęty swoim życiem i określaniem prawdy z własnego punktu widzenia?
Może zdarzyć się niekiedy tak, że jakaś teoria zbiegnie się akurat z prawdą o Tobie samej. Jeśli jednak u Ciebie się nie sprawdza, to nie podążaj jej szlakiem.

A jeśli Twoja prawda stoi w opozycji do odkryć nauki?

Pamiętaj, że nawet jeśli dana nauka była poparta szerokimi badaniami jakiejś populacji, to jednak to nie Ty byłaś bezpośrednio badana. Każdy człowiek jest inny i o ile możemy wysnuć pewne ogólne wnioski, stworzyć jakieś normy, przedziały, to i tak nie powinno się według mnie czynić z tych wniosków dogmatów. Zawsze znajdzie się grupa ludzi, która będzie odbiegała mocno od tych teorii.

Punktem wyjściowym zawsze jesteś TY jako obserwatorka siebie samej. I z tego miejsca ruszasz dalej, a nie odwrotnie. Czyli teoria nie ma być pierwszą wyznaczającą Tobie kierunek. Nie musisz się jej podporządkowywać, a raczej zacznij od zadania sobie pytań tj.: na ile to mnie dotyczy? Jak się czuję w obliczu takich informacji? A jak ja bym chciała? Jak wolę?

Wracając do nauki… Kierując się „dowodami naukowymi” zapominamy, że ulegają one zmianie w miarę rozwoju i zmian w ludzkiej świadomości. Wszystko w gruncie rzeczy jest domniemaniem, gdyż rzeczywistość znajduje się w ciągłym procesie ewolucji i kreacji za pośrednictwem myśli i emocji. Fakty są zatem tylko obecną materialną manifestacją zbiorowej myśli, która została objęta emocjonalnie przez całą ludzkość.

W związku z tym dowody znajdują się w uczuciach i emocjach, ponieważ przede wszystkim to właśnie one nadały dowodom realność! Na temat badań naukowych napisałam osobny artykuł, który możesz przeczytać TUTAJ.

A czy kierowanie się intuicją nie bywa zwodnicze?

Bywa. Jednak w moim odczuciu tylko wówczas, gdy dotyczy ona postrzegania innych osób, a nie Ciebie. Można się mocno pomylić oceniając innych uważając, że przemawia do nas intuicja… Dokonując oceny kogokolwiek, przepuszczamy ją bowiem przez własne filtry, przekonania, dotychczasową wiedzę, przeszłe doświadczenia, jak również i uprzedzenia. Można więc intuicję łatwo pomylić z przekonaniem, wgranym w umysł programem czy też kierować się lękiem. Jednak jeśli mówimy o swoim organizmie i o sobie, to mamy większe szanse na spotkanie się z prawdą, gdyż to ze sobą spędzamy 24 godziny na dobę.

Warto połączyć intuicję z samokontrolą i wiedzą

W ciągu życia nasze ciała przyzwyczajają się do pewnych produktów i smaków, np. do słodkiego jedząc często słodycze. Dlatego idąc drogą samej intuicji ciężko jest z początku odzwyczaić się od konkretnego smaku lub potrawy, bez pewnej dawki samokontroli. Jeszcze trudniej jest, gdy w Twoim zasięgu stale są pokusy lub też Twoje środowisko Ci nie sprzyja w zdrowym odżywianiu. Nie trudno wówczas o pomyłkę i nazywanie swoich nawyków i uzależnień głosem intuicji.

Dlatego wcześniej pisałam o tym, że należy nauczyć się rozpoznawać, czy jesteśmy rzeczywiście głodne, czy mamy raczej niezaspokojone potrzeby emocjonalne. A jedzenie jest dziś zdecydowanie numerem jeden jeśli chodzi o sposób na rozładowywanie napięcia – jest łatwo dostępne, stosunkowo tanie i przyjemne. Jednak robiąc sobie przyjemność w ten sposób, ciężko jest zyskać bądź utrzymać szczupłą sylwetkę i dobry stan zdrowia.

Widzę jeszcze jeden problem, który może się pojawić, gdy wybierzemy odżywianie się zgodne tylko z intuicją, bez zdobycia pewnej dawki wiedzy dietetycznej. Otóż nie wszyscy ludzie czytają etykiety na produktach, stąd nie wiedzą, które produkty zawierają substancje dodatkowe oraz które powodują zwiększanie apetytu.
Dlatego osobiście uważam, że należy połączyć ze sobą 3 elementy. Pierwszy to słuchanie potrzeb własnego ciała, drugi to zdobycie wartościowej wiedzy żywieniowej, zaś trzeci to pewna dawka samokontroli.

Podsumowując…

Chcąc odżywiać się intuicyjnie, wracamy do natury, do wrodzonych instynktów, do jedzenia zgodnego z rzeczywistymi potrzebami organizmu. Wierzymy w mądrość ludzkiego organizmu, jako kompletnej i doskonałej całości. Słuchamy swojego ciała. Nie dajemy się wkręcić w przekaz, że ktoś wie lepiej od nas, czego potrzebujemy. Jednak ważne jest tu nasze rozeznanie, czy to prawdziwa potrzeba czy tylko stary, niebudujący dobrego zdrowia nawyk…

Ogólnie rzecz biorąc, odżywianie polega na dostarczeniu organizmowi tego, co jest dla niego niezbędne na ten moment. Potrzebne są mu więc składniki odżywcze, witaminy i minerały. Tzw. puste kalorie, bez wartości nam szkodzą, powodując masę problemów – od nadwagi zaczynając, a na chorobie kończąc. Czy uwierzysz, że można najeść się miseczką ziół i kwiatów!? Sprawdziłam to na sobie i byłam bardzo zaskoczona, bo przecież to „tylko zielsko”… Jednak to zielsko było jednocześnie bombą witaminowo-mineralną, stąd mój organizm dostał to, czego potrzebował i uczucie głodu zniknęło.

Natura to właściwy kierunek. W moim odczuciu nie ma lepszego, gdyż jako ludzie jesteśmy z nią silnie połączeni. I nawet jeśli tego jeszcze z jakiegoś powodu nie czujesz, to daj sobie przyzwolenie na przyjrzenie się takiemu podejściu. Podoświadczaj, jak to jest. Jeśli zauważysz, że to nie jest jeszcze dobry moment na to, byś mogła zaufać tylko intuicji i odczuciom z ciała, możesz podjąć decyzję o spotkaniu z psychodietetykiem, który sporządzi dla Ciebie odpowiedni plan działania.

Z lekkością,
Ewelina Wieczorek

Jeśli:

  • potrzebujesz wsparcia w procesie transformacji (trwały ubytek masy ciała, lepsze zdrowie i kondycja fizyczna)
  • wolisz, by ktoś, kto zajmuje się tym zawodowo pomógł Tobie osiągnąć efekt, o który Ci chodzi
  • chcesz, by stworzył on wraz z Tobą plan zmiany, ukierunkował Cię i wspólnie z Tobą dokonywał niezbędnych korekt

    zapraszam Cię do Epicentrum Zdrowia.

    Nie wystarczy bowiem wiedzieć czy znać teorię. Aby dokonała się trwała zmiana, oprócz wiedzy potrzebne jest mądre i skuteczne działanie. To poprzez działanie dokonuje się zmiana!

To właśnie dla Ciebie stałam się przede wszystkim strategiem i praktykiem!
O szczegółach dowiesz się klikając w okno poniżej:

Autor: Ewelina Wieczorek

Psychodietetyk, pedagog i strateg w budowaniu zdrowia.
Od roku 2007 właścicielka EpiCentrum Zdrowia.
Pomaga ludziom nie tylko w rozstaniu się z nadwagą, lecz przede wszystkim w powrocie do Siebie i odzyskaniu mocy.
Prywatnie szczęśliwa żona i matka trzech córek.
Uwielbia samotne spacery po lesie, które - jej zdaniem - skutecznie "przywracają ustawienia fabryczne w umyśle".
W czasie wolnym komponuje muzykę na fortepianie i czyta książki.