Kategorie
Blog

Zmiana poglądów – przejaw słabości czy siły?

Zmiana opinii w świetle nowych dowodów to nie zdrada – to uczciwość.
– autor nieznany


Jesteśmy w okresie wielkich przemian. Obserwujemy liczne migracje – nie tylko fizyczne przemieszczanie się ludzi, lecz także migrację przekonań i poglądów – naszych i cudzych.

Jako młodziutka dziewczyna zdarzało mi się słyszeć, że ktoś kto zmienia zdanie albo poglądy (głównie religijne i polityczne), z pewnością jest jak chorągiewka na wietrze. Leci tam, gdzie coś się mu zaproponuje, gdzie dostanie profity, np. pieniądze/ uznanie/ władzę albo gdzie mu wygodniej na dany moment…

Potem przez całe lata bezrefleksyjnie to powtarzałam. Jednak dziś jestem już dojrzałym człowiekiem i mam szansę obserwować to z dwóch stron. Bo jak wszystko, tak i temat zmiany poglądów ma dwie strony. W dodatku każda z nich jest zależna od kontekstu i poziomu świadomości, na jakim aktualnie jesteśmy.

Przejdźmy więc do rozróżnienia…

Kiedy zmiana poglądów jest przejawem słabości,
a kiedy – siły?


Zacznijmy od tej negatywnej strony. Zmiana poglądów może być wyrazem słabości. Oto kilka sytuacji, w których rzeczywiście może tak być:

  • Brak kręgosłupa wewnętrznego (moralnego) – ktoś zmienia poglądy pod wpływem otoczenia, by się komuś przypodobać lub nie narazić. Nie wynika to z jego autorefleksji, lecz z potrzeby akceptacji otoczenia.
  • Ucieczka od odpowiedzialności – czasem łatwiej „zmienić zdanie” niż stanąć twarzą w twarz z konsekwencjami swoich dawnych decyzji. To może być mechanizm obronny, który nie wynika z dojrzałości.
    Jak zauważył James Russell Lowell – Tylko głupcy i umarli nigdy nie zmieniają zdania.
  • Słomiany zapał” w myśleniu – ktoś dziś wierzy w jedno, jutro w coś innego, bo nie zatrzymał się, nie przeanalizował, nie zintegrował czegoś w sobie. To może być chaos, a nie proces.

Można by to podsumować: jeśli zmiana poglądów wynika ze strachu, braku tożsamości lub wygody – bywa bardziej ucieczką niż rozwojem.


Z drugiej strony – zmiana poglądów może być aktem odwagi, wewnętrznej siły i uczciwości wobec siebie. Kiedy ma to miejsce?

  • Gdy wynika z procesu wewnętrznego dojrzewania – ktoś zderza się z nowymi doświadczeniami, przemyśleniami, wiedzą. Pozwala sobie nie wiedzieć wszystkiego i przyjąć, że jego wcześniejsze przekonania nie były kompletne albo dobre dla jego rozwoju.
  • Gdy jest aktem autentyczności – zmiana przekonań bywa bolesna, zwłaszcza gdy oznacza rozczarowanie sobą sprzed lat. A jednak ktoś ma odwagę przyznać: „dziś widzę to inaczej”. Jak powiedział Stuart Chase – Zdolność do zmiany zdania to jeden z pierwszych objawów inteligencji.
  • Gdy wymaga pójścia pod prąd – czasem nowy pogląd oznacza utratę społecznej akceptacji, relacji czy komfortu. Tylko osoba naprawdę silna wewnętrznie pójdzie za prawdą, a nie za tłumem.

Kluczem do rozróżnienia jest świadomość


Może więc pytanie nie brzmi: Czy zmieniłaś zdanie?, ale: dlaczego i jak do tego doszło?

Zmiana poglądów jest naturalną częścią życia – jeśli żyjemy naprawdę. Bo każdy etap rozwoju może przynieść nowe spojrzenie. A jednocześnie warto być czujnym – czy ta zmiana wypływa z głębi, czy z potrzeby przyziemnej wygody?

Jednak rodzi się tu pytanie:


czym właściwie jest wygoda, a czym niewygoda, gdy chodzi o zmianę poglądów?

Z pozoru może się bowiem wydawać, że najwygodniej jest nie zmieniać niczego – trzymać się raz przyjętego światopoglądu, bo daje on poczucie bezpieczeństwa, przynależności, tożsamości. Taka postawa może być przedstawiana jako siła i wierność zasadom. Ale czasami to nie siła, lecz lęk przed utratą gruntu pod nogami.

Pamiętam sytuację, gdy jeden z członków mojej rodziny stanowczo podkreślał, że nigdy nie zmieni poglądów religijnych – nawet gdyby życie pokazało coś innego. Mówił:

Moi dziadkowie nie mogli się mylić. Biblia też. A poza tym na zbawienie trzeba sobie zasłużyć. Nie można tak po prostu przestać chodzić do kościoła albo przejść z konserwatyzmu do liberalizmu. To byłoby wygodne i leniwe.

Tylko czy rzeczywiście to był głos odwagi – czy może raczej obrony przed wewnętrznym konfliktem?

Bo co, jeśli to właśnie zmiana poglądów byłaby trudniejsza i bardziej wymagająca? Co, jeśli wiara w to, co głosili przodkowie, skłoniłaby takiego człowieka do pytań tj.:

A jeśli oni się mylili?
Czy całe życie żyłem w nieświadomości?
Kim jestem bez tej tradycji, religii, moralności?

To nie jest wygodne. To bywa dramatyczne. Zmiana poglądów często oznacza utratę przynależności, konflikt wewnętrzny czy też rozpad tożsamości, która była budowana przez lata. A jednak – czasem właśnie w tym kryzysie rodzi się coś autentycznego.

Więc paradoksalnie: trwanie przy dawnych poglądach może wydawać się oznaką siły, ale często bywa wyrazem lęku. Z kolei zmiana – choć postrzegana jako słabość – często wymaga odwagi.

Ciało też swoje wie i podpowiada…


Zanim nasza świadomość zdąży zracjonalizować, czy jakaś decyzja, pogląd czy działanie są z nami spójne — często pierwsza reaguje nasza fizyczność. Ciało bywa subtelnym, ale bardzo szczerym komunikatem. Gdy tkwimy w czymś, co nas nie wspiera – nawet jeśli mentalnie próbujemy się do tego przekonać – możemy zacząć czuć się przeciążeni, rozdrażnieni, chorzy lub niespokojni.

Psychologia mówi o psychosomatyce, o stresie, który osłabia odporność, o napięciu wynikającym z wewnętrznego konfliktu. A podejście bardziej duchowe podpowiada, że ciało i dusza są połączone — i że ciało może być kompasem duszy. Gdy działamy w zgodzie ze sobą, czujemy lekkość, spokój, klarowność. Gdy się od tej wewnętrznej prawdy oddalamy — ciało zaczyna mówić: to nie jest moja droga.

To cenna wskazówka, zwłaszcza wtedy, gdy pojawia się potrzeba zabrania głosu, naprawienia niesprawiedliwości czy ostrzeżenia innych. Zadajmy sobie wtedy pytanie: Czy ta potrzeba pochodzi z miejsca spokoju, czy z napięcia? Czy moje działanie będzie świadomym wyborem, czy reakcją napędzaną przez lęk, złość lub pragnienie kontroli?

Nie chodzi o to, by ciągle milczeć i nie angażować się w sprawy, które nas poruszają. Ale czasem mądrością jest zabrać głos, a potem szybko wrócić do siebie, zamiast tkwić w energetycznym polu konfliktu przez wiele dni. Bo każda walka — nawet jeśli słuszna — wymaga energii. A energia, której nie odzyskujemy, zaczyna się upominać o uwagę przez ciało.


Podsumowując zatem…

Nie każda zmiana świadczy o braku charakteru – czasem jest dowodem, że ktoś go właśnie nabiera.
Nie każda stałość jest oznaką siły – bywa ona lękiem przed utratą tożsamości.

W świecie, który zmienia się nieustannie, może właśnie to zdolność do aktualizacji poglądów jest jedną z najcenniejszych kompetencji człowieka świadomego, jak również warunkiem autentycznego rozwoju?

Bo jak mawiał Carl Jung – Nie rozwija się ten, kto nigdy nie zmienia swoich poglądów.

Jeżeli chciałabyś się podzielić swoją refleksją na ten temat – może czujesz podobnie albo wręcz przeciwnie – masz zupełnie inne doświadczenia, możesz to zrobić wypowiadając się na moim Funpage`u na Facebooku: https://www.facebook.com/EpiCentrumZdrowia